Projektowanie przyszłości. Czy (polski) design uratuje świat? Gdynia Design Days 2020

Uwaga! Nadchodzi rewolucja.

Surowce z toksycznych odpadów, woda pitna ze ścieków, polskie mięso z probówki, polski biowęgiel, polski bioplastik… to tylko wybrane przykłady odkryć prezentowanych podczas festiwalu Gdynia Design Days 2020, który odbył się (w całości online) w dniach 04-11 lipca.

Ważne! Wystawy nadal można obejrzeć w wirtualnym przewodniku GDD

Czajnik indukcyjny projektu Joanny Jarzy, rozłożony na części
Modułowy czajnik indukcyjny nadający się do prostej naprawy i serwisowania. Komponenty można przetworzyć na surowce wtórne. Proj. Joanna Jarza

Czy ludzkość uratować może tylko Elon Musk? Czy zrobią to… algi?Śledzimy właśnie losy kolejnej misji Nasa na Marsa. Czy wyścig kosmicznych technologii i kolonizacja innych planet to jedyna słuszna droga dla człowieka? Co z planetą, na której żyjemy? Projektanci, naukowcy, inżynierowie, w zaciszu laboratoriów, pracują nad cichą naukową ekorewolucją, która jest w stanie zmienić losy naszego życia na Ziemi. Jednak żeby tak się stało, dokonać się musi zmiana w naszym myśleniu. Przezwyciężenie globalnego kryzysu ekologicznego jest w istocie problemem wyobraźni. Potrzebujemy pilnie alternatywnych scenariuszy. Może postęp oznacza dzisiaj zatoczenie koła. Powrót do pewnych rozwiązań. Skorzystanie z tego, co już mamy. Nie wszystko da się odwrócić, jednak wiele da się jeszcze uratować. Rozwiązania podpowiada nam nieskończona mądrość natury. Musimy jednak w końcu zacząć słuchać. Od dekad ignorujemy kolejnych jeźdźców klimatycznej apokalipsy. Dopiero pandemia Covid-19 sprawiła, że zaczęliśmy się bać i doceniać pracę tych, od których zależy tak wiele. Podążmy zatem śladem wybranych tematów poruszanych na lipcowym festiwalu w Gdyni. Czas zmienić myślenie. Czas na biorewolucję.

Wyschnięte Jezioro Aralskie. Zdjęcie satelitarne z 2020 r.
Burza piaskowa nad Jeziorem Aralskim, niegdyś czwartym co do wielkości jeziorem świata, wyschniętym z powodu pobliskich przemysłowych upraw bawełny. Zdjęcie satelitarne NASA.

Houston, mamy problem. Z wodą!

Dane pokazują, że Polska dysponuje najmniejszymi zasobami wód gruntowych w Unii Europejskiej (porównywalnymi do Egiptu). Województwo łódzkie pustynnieje. Jest to spowodowane nawracającymi suszami, wywołanymi zmianami klimatycznymi, a także wieloletnimi zaniedbaniami w dziedzinie zatrzymywania wody opadowej. Jeżeli wkrótce nasz kraj nie zrobi nic, by tę sytuację poprawić, czekają nas, w pierwszej kolejności, problemy gospodarcze – wzrost cen żywości, a także wielu innych produktów i usług, a w dalszej perspektywie nawet kryzys humanitarny. Aby poradzić sobie z kryzysem wodnym, powinniśmy skorzystać z doświadczenia innych krajów i położyć nacisk na wprowadzanie (lub przywracanie) różnych rozwiązań, takich jak systemy melioracji, retencji, mikroretencji, zarządzania wodą w miastach. Istnieją również sposoby na recykling wody, czyli odzyskiwanie czystej wody ze ścieków, a także na odsalanie wody morskiej czy pozyskiwanie jej z powietrza.

Oczyszczalnia ścieków Omni Processor
Omni Processor Sedron Technologies przetwarzający ścieki na wodę pitną i energię
Bill Gates pije wodę z oczyszczonych ścieków
Bill Gates przy oczyszczalni Omni Processor w Dakarze

Michał Bachowski i Agata Nowak, kuratorzy wystawy „Mamy problem z wodą”  oraz Anna Grajper i Sebastian Dobiesz ze studia projektowego LAX, prowadzący wykład poświęcony architekturze interaktywnej i wodzie, podsuwają przykłady rozwiązań godnych dostrzeżenia i naśladowania. Między innymi roślinne oczyszczalnie ścieków odwzorowujące naturalne siedliska bagienne, pełniące także rolę obiektów małej retencji czy recykling ścieków przez oczyszczalnie, takie jak wspierany przez fundację Billa Gatesa Janicki Omni Processor, produkowany przez firmę Sedron Technologies, który wykorzystuje m.in. metodę odwróconej osmozy. W wyniku całego procesu powstaje woda zdatna do picia oraz energia elektryczna. Pierwsza, instalacja testowana jest obecnie w Dakarze, w Senegalu. Shneel Malik z Bio-Integrated Design Lab opracowała natomiast metodę oczyszczania wody z naturalnych źródeł zanieczyszczonych chemikaliami przez przemysł tekstylny w Indiach. Wykonane z dostępnego surowca, jakim jest glina, panele Indus przypominają kształtem liście pokryte strukturą kanalików. W kanalikach, za pomocą biodegradowalnego hydrożelu, rozprowadzane zostają mikroalgi, które filtrują wodę, usuwając z niej toksyny i metale ciężkie.

Indus - panele w kształcie liści, wypełnione substancją z alg
Gliniane panele Indus oczyszczające skażoną wodę

Do pozyskania wody z powietrza powstały między innymi hydropanele Rexi Zero mass Water zasilane energią słoneczną, które można instalować na dachach prywatnych domów (koszt ok. 2,5 tys. dol.). Instalacja Fog Catcher Creating Water Foundation to system nylonowych siatek przypominających żagle, pozwalający skraplać wodę z mgły. Rozwiązanie NexLoop jest natomiast prostą modułową instalacją na fasady budynków lub szklarni, wychwytującą i przechowującą wodę z atmosfery. Wewnątrz modułów znajduje się sieć przypominająca tę pajęczą. Rozwiązanie zostało stworzone z myślą o miejskich uprawach roślin.

Panele Rexi Zero Mass Water
Rexi Zero Mass Water. Hydropanel zasilany energią słoneczną, pozyskujący i oczyszczający wodę z powietrza.
schemat działania paneli nexloop. Samowystarczalna szklarnia.
Nexloop. Panele pozyskujące wodę z powietrza, do uprawy roślin w samowystarczalnej szklarni.

Ważną kwestią w kontekście oszczędzania wody jest odpowiednie projektowanie architektoniczne (obieg wody w budynkach) oraz planowanie przestrzeni miejskich. Projektując rozwiązania urbanistyczne, nie wolno zaburzać naturalnych procesów związanych ze środowiskiem wodnym (np. zachowując korytarze ekologiczne pomiędzy naturalnymi zbiornikami) oraz tworzyć jak najwięcej miejsc mikroretencji. Powstaje również wiele projektów obiektów rekreacyjnych, które wykorzystują oczyszczanie wody z rzek, jak wrocławska Marina Mountain studia LAX, nowojorski +POOL czy berliński Flussbad – River Bath – projekt transformacji odnogi rzeki Spree, kanału Kupfergraben w filtrowane, za pomocą roślinnych nasadzeń, bezpieczne publiczne kąpielisko w rejonie Wyspy Muzeów.

Wizualizacja basenu w kształcie plusa na rzece. W tle nowy Jork.
+Pool. Crowdfundingowy, nowojorski projekt pływającego, filtrującego wodę basenu.

Projekt Flussbad - wizualizacja rzeki w Berlinie oczyszczanej przez nasadzenie roślinne.

Wizualizacja basenu na rzece przy Wyspie Muzeów w Berlinie
Projekt Flussbad z Berlina. Wizualizacja rzeki oczyszczanej przez nasadzenia roślinne, tworzącej miejskie kąpielisko.

Za globalne zużycie wody, w największym stopniu odpowiada rolnictwo, a także, zależne od masowych upraw roślin, przemysły odzieżowy i mięsny (bawełna, pasze). Do pozyskania jednego kilograma wołowiny zużywa się 15 000 l wody, kilogram wieprzowiny to zużycie 6 000 l a drobiu 4 000 l. Przemysł mięsny jest także jednym z największych trucicieli naszej planety. Odpowiada za 18% światowej emisji CO2. W Polsce ta branża stanowi duże obciążenie dla naszych zasobów wodnych, ponieważ rocznie produkujemy ponad 2,6 mln ton mięsa. Pomimo rosnącej świadomości, spożycie mięsa i popyt na nie, nie spada. Odpowiedzią stają się technologia produkcji tzw. czystego mięsa – hodowanego metodą in vitro poza organizmami zwierząt. Pierwszy burger został wyhodowany w ten sposób w 2013 r. przez holenderskiego profesora Marka Posta (w Polsce po raz pierwszy udało się wyhodować mięso w laboratorium w 2019 roku, wykonawcą eksperymentu był Stanisław Łoboziak). Pierwszy „czysty” burger kosztował 330 tys. dolarów. Dotąd jego koszt zmniejszył się ponad 1000-krotnie. Obecnie już kilkadziesiąt firm zajmuje się komercjalizacją takiej produkcji. Inwestują w nią również mięsni giganci, tacy jak amerykański Tyson Foods.

Próbka mięsa wyhodowanego w laboratorium metodą in vitro
Próbka mięsa wyhodowanego w laboratorium metodą in vitro
Instalacja A waste of energy? Fred Erik - model spalarni ubrań z pudełek H&M na stosie kwiatów bawełny.
A waste of energy? Instalacja. Proj. Fred Erik

Przemysł odzieżowy napędzający rynek tzw. fast fashion to nie tylko ogromne zużycie wody (do  wytworzenia jednego T-shirtu zużywa się jej średnio 2700 l). To także ogromne ilości pestycydów (ok 50% wszystkich pestycydów używanych w rolnictwie) oraz chemikaliów zanieczyszczających glebę i wylewanych do rzek. Co więcej, produkowana w nadmiarze, niesprzedana odzież trafia do spalenia. W miejscowości Västerås, w miejscu powstania pierwszego sklepu H&M, dzisiaj znajduje się, należąca do koncernu, elektrownia, która spala tony niesprzedanych ubrań. To absurdalne marnotrawstwo stało się tematem pracy A waste of energy Freda Erika zaprezentowanej podczas GDD 2020, na wystawie „Więcej nigdy więcej” autorstwa Izabeli Bołoz. Tkaniny syntetyczne, z których wykonana jest większość kupowanej przez nas odzieży, są źródłem mikroplastiku, którego drobne cząsteczki uwalniają się podczas prania ubrań w pralce, przedostają do kanalizacji i zbiorników wodnych. W ten sposób do środowiska trafia aż 35% tych szkodliwych mikrowłókien. Plastik jest we wszystkim, co nas otacza. Szacuje się, że rocznie zjadamy go 250 g.  Ewa Bochen i Maciej Jelski, czyli duet Kosmos Project, w ramach wystawy „Dematerializacja” zaprezentowali m.in. dwa projekty będące odpowiedzią na problem mikrowłókien w pralkach. Torbę z siatki Gruppyfriend oraz kule Cora Ball. Cora Ball to przedmiot inspirowany koralowcami i sposobem, w jaki filtrują ocean. Kula zbudowana jest z zaokrąglonych wypustek, na których osadzają się zanieczyszczenia. Po praniu kłaczki zdejmujemy z kuli i wyrzucamy.

Guppyfriend Washing Bag. Worek na odzież wyłapujący mikrowłókna podczas prania.
Guppyfriend Washing Bag. Worek wyłapujący mikrowłókna podczas prania.
Cora Ball kula z wypustkami z tworzywa wyłapująca mikrowłókna z pralki
Cora Ball kula wyłapująca mikrowłókna w pralce

Cała nadzieja w biodesignie?

Metodą wykorzystaną przy stworzeniu projektu kul Cora Ball jest biomimikra czyli, w skrócie, szukanie odpowiedzi na pytania projektowe w przyrodzie. Projektant poddaje analizie to w jaki sposób natura rozwiązuje konkretny problem i sprawdza czy i jak analogiczną technikę można zastosować w danym projekcie. Za pomocą biomimikry swoją formę przybrały także m.in wspomniane rozwiązania do oczyszczania i pozyskiwania wody: panele Indus czy system NextLoop. szerzej o szczegółach i zastosowaniu metody biomimikry opowiadała Katarzyna Szpicmacher w swym wykładzie „Biomimikra jako szansa dla środowiska”. Znanym w całym świecie przykładem wykorzystania biomimikry w projektowaniu jest japoński szybki pociąg Shinkansen. Odwzorowanie budowy głowy i dzioba Zimorodka pomogły inżynierom tzw. bullet train w pokonaniu problemów z oporem powietrza. Zimorodek nurkuje z dużą prędkością niemal bez plusku. Ta obserwacja pozwoliła przezwyciężyć trudności związane z hukiem, wywołanym ogromną ilością pchanego przez pociąg powietrza w tunelach, co zagrażało ich konstrukcji.

Zimorodek

szybki pociąg Shinkasen wjeżdżający na stację, Japonia
Zimorodek i wzorowana na nim lokomotywa szybkiego pociągu Shinkansen

Inną metodą o ogromnym potencjale rozwoju, którą coraz szerzej interesują się projektanci, jest wykorzystywanie w designie biotechnologii, czyli zastosowania procesów biologicznych w sposób przemysłowy. Mowa m.in. o  użyciu właściwości roślin do oczyszczania środowiska i pozyskiwania surowców, ale także o niezwykłych możliwościach mikroorganizmów takich jak glony (algi) czy grzyby. Posłużyły już one do wielu eksperymentalnych, innowacyjnych procesów jak choćby nagrodzone wyróżnieniem make me! 2018 SCOBY Róży Janusz – projekt „rosnących” biodegradowalnych jadalnych opakowań, które mają szansę zastąpić plastik (o projekcie pisałam już tutaj). Mikroorganizmy, przy zapewnieniu im optymalnych warunków, mają zdolność bardzo szybkiego, naturalnego wzrostu przy niewielkim zużyciu energii i wody. 

Próbki bio opakowań SCOBY projektu Róży Janusz
SCOBY – rosnące bio opakowania, proj. Róża Janusz, MakeGrowLab

Przezroczysta butelka z algBiodegradowalna butelka na wodę ze sproszkowanych czerwonych alg, proj. Ari Jónsson

Zrób sobie (bio)plastik

Czy ostatnie dziesięciolecia powinniśmy, na wzór epok miedzi, brązu czy żelaza, nazwać epoką plastiku? Masowa produkcja tworzyw sztucznych wpłynęła na losy świata, przyczyniając się, z jednej strony, do rozwoju naszej cywilizacji, z drugiej strony, mając jednak katastrofalny wpływ na środowisko naturalne. Podczas festiwalu Gdynia Design Days 2020 można się było zapoznać z  kilkoma propozycjami zastąpienia plastiku, wytwarzanego z ropy naftowej, innym, ekologicznym materiałem. Polka, Ewelina Jamróz, z Uniwersytetu Rolniczego im. Hugona Kołłątaja w Krakowie, łącząc czerwone algi i żelatynę, uzyskała materiał, który już wkrótce może zastąpić opakowania z tradycyjnego plastiku. Stworzyła folię, która rozkładając się w środowisku w ciągu czterech miesięcy, nie uwalnia żadnych szkodliwych substancji. W zależności od użytych dodatków folia może mieć różne właściwości – może bardziej przypominać torebkę foliową lub folię stretch. Dzięki dodatkom, np. ekstraktu z Yerba Mate, można uzyskać opakowanie, które przedłuża przydatność do spożycia surowych produktów. Badaczka pracuje obecnie nad folią mającą właściwości antywirusowe, który sprawdzi się w szpitalach, do pokrywania siedzisk czy leżanek, zabezpieczając przed rozwojem wirusów i bakterii. Produkt jest gotowy do wdrożenia, jego cena nie jest dużo wyższa od ceny tradycyjnej folii. Podobną metodę odkryła Clara Davis z FabTextiles, tworząc m.in. Bio Bag i Bio Pocket – torbę i kopertę z bioplastiku.  Projektantka dzieli się know-how Bio Bag, publikując na swoim profilu na Instagramie DIY, jak krok po kroku wykonać torbę z kilku ogólnie dostępnych materiałów. Oba projekty budzą we mnie jednak wątpliwości, ze względu na wykorzystanie żelatyny, która jest produktem odzwierzęcym, związanym z nieetyczną i nieekologiczną produkcją mięsa. Wegańską alternatywą może stać się projekt Ari Jonssona, który wykonał biodegradowalną (dla chętnych także jadalną) butelkę na wodę, stworzoną ze sproszkowanego agaru (z alg) i wody. Takie naczynie możemy również wyprodukować w warunkach domowych. Wystarczy rozprowadzić agar w wodzie, podgrzać, wypełnić jego warstwą dowolną formę i schłodzić w lodówce.

próbki różnokolorowej bio folii
Folia z alg czerwonych i żelatyny, proj. Ewelina Jamróz, Uniwersytet Rolniczy w Krakowie
Bio Pocket. Torba kopertowa z różowego, przezroczystego bioplastiku, proj. Clara Davis
Bio Pocket. Torba z bioplastiku, proj. Clara Davis

Choć może się wydawać, że produkcja materiałów z zasobów naturalnych jest lepsza dla środowiska, również ona stanowi dla niego poważny problem.  Była już mowa o bawełnie, której uprawy zużywają ogromne ilości wody (działającym na wyobraźnię przykładem jest wyschnięcie z ich powodu jeziora Aralskiego) i powodują skażenie  powietrza, wód i gleby. Bawełna organiczna to zaledwie 1% światowych upraw. Pewną alternatywą jest produkcja tkanin z lnu, konopi i bambusa Wszystkie trzy rośliny są bardzo odporne na szkodniki i grzyby, przez co nie wymagają użycia pestycydów. Włókna konopne i lniane są wytrzymałe, odporne na działanie promieni UV i antyalergiczne. Bardzo istotne jest to, że uprawa konopi, nawet kilka lat z rzędu, w tym samym miejscu poprawia jakość ziemi, podobnie jest w przypadku bambusa. Bambus jest najszybciej rosnącą rośliną na świecie. Niektóre gatunki mają przyrost 1 m w ciągu doby. Jednakże również w przypadku tych tkanin, wybierać należy te certyfikowane, gdyż nie wszystkie pochodzą z upraw zrównoważonych oraz są wolne od szkodliwych związków chemicznych. W ostatnim czasie powstało kilka niezależnych polskich marek produkujących odzież i domowe tekstylia z lnu. Firmy coraz chętniej sięgają też po tkaniny z recyklingu. Naukowcy i projektanci pracują nad wieloma alternatywnymi materiałami wykonanymi z naturalnych i odnawialnych surowców. Rodzime przedsiębiorstwo Hempiflax produkuje z konopi m.in. alternatywę dla betonu oraz inne materiały dla budownictwa.

bloczek budowlany z konopii
Bloczki budowlane z konopi polskiej firmy Hempiflax
próbki i saszetki wykonane z roślinnej skóry z odpadów jabłek
Roślinna biodegradowalna skóra z odpadów organicznych z jabłek Bio2Materials

Modelowym przykładem nowego podejścia do produkcji jest polska firma badawczo–technologiczna Katarzyny Szpicmacher, Bio2Materials, która opracowała „skórę z jabłek” – innowacyjny materiał tekstylny składający się w całości z substancji organicznej. Produkowany jest z wytłoku jabłkowego – największego odpadu organicznego z przetwórstwa owocowo-warzywnego w Polsce (w sezonie wytwarza się go w ilości około 500 ton na dobę). Materiał stanowi alternatywę dla skóry zwierzęcej i syntetycznej. Model biznesowy spełnia założenia gospodarki cyrkularnej. Proces produkcji jest zrównoważony, ekologiczny i nie produkuje zanieczyszczeń. Sam produkt jest bezpieczny i zdrowy.

Materialism - Instalacja Studia Drift - sztabki róznych surowców
Materialism – jedna z serii instalacji Studia Drift przedstawiających surowce wykorzystane do wyprodukowania codziennych przedmiotów. Tu telefon komórkowy.

Odpady = nowe zasoby?

Podczas tegorocznej edycji Gdynia Design Days, badawcze, analityczne i twórcze spojrzenie padło także na surowce. W tej dziedzinie również  odbywa się cicha naukowa i projektowa rewolucja, która wymaga dostrzeżenia. Opracowywane niezwykłe technologie i procesy powinny być finansowane i stosowane na szeroką skalę. Do tego potrzebna jest jednak zmiana myślenia, o której m.in. przekonująco opowiadała Paulina Grabowska podczas swojego wykładu „Supernaturalna przyszłość — odpady jako nowe zasoby”. Według projektantki ze studia NAS-DRA Conscious Design, współtwórczyni m.in. Domu Jutra IKEA otwartego ostatnio w Szczecinie, stosowane powszechnie podziały na materiały naturalne i sztuczne oraz na surowce czy zasoby, oraz odpady, są ograniczające i przestają mieć rację bytu. U swego źródła wszystko jest naturalne, bo od natury pochodzi. Świat jest naturą dążącą do równowagi. Wszystko jest równouprawnione. Trzeba jedynie nauczyć się dostrzegać możliwości. To, co odruchowo uznajemy za odpady, może być (i za chwilę będzie) traktowane jak surowce. Należy tylko zastosować odpowiednie, nowe technologie ich pozyskiwania.

prototyp krzesła na hałdzie żużlu
This Is Copper. Seria mebli z geopolimeru otrzymanego z żużlu z kopalni miedzi, proj. Studio Thus That

Zanieczyszczenia to źle wykorzystane zasoby. Mające tak złą prasę CO2, czyli dwutlenek węgla, jest wykorzystywany np. do produkcji betonu, w przemyśle spożywczym czy rolnictwie. Co więcej, jego pozyskiwanie z atmosfery jest już dzisiaj możliwe. Paulina Grabowska uczestniczyła w projekcie, w którym przetwarzano smog w nawóz zasilający miejską uprawę roślin. Współtworzyła również projekt odzyskiwania drobnych frakcji metali znajdujących się w zbiorniku poflotacyjnym należącym do spółki KGHM za pomocą hydrokultury. Uprawiane na nim odpowiednie rośliny, za pomocą zdolności hiperakumulacji, wydobywałyby metale, po czym w wyniku beztlenowego spalania pozyskiwany byłby biowęgiel — odnawialny materiał, będący składnikiem terra preta, najbardziej żyznej i wydajnej gleby na świecie.

Red Mud Studio Thus That. Naczynia i elementy ceramiczne w kolorze terakoty
Red Mud. Naczynia ceramiczne wykonane z glinki pozyskanej z błota zanieczyszczonego tlenkiem żelaza – odpadu produkcji aluminium, proj. Studio Thus That

Temu co „brudne, niebezpieczne, trujące i żrące”, w kontekście nowych źródeł pozyskiwania surowców, przyjrzeli się również Agnieszka Jacobson–Cielecka i Karol Murlak, kuratorzy wystawy „(Nie)uwaga” przygotowanej dla gdyńskiego festiwalu. Zaprezentowali oni projekty wykorzystujące, jako główne surowce,  m.in. lotne popioły – uboczne produkty z elektrowni. Z nich powstała, stworzona przez zdobywcę nagrody specjalnej make me 2019, Mateusza Mioduszewskiego, Ashka – materiał nadający się do produkcji doniczek czy płytek podłogowych (pisałam o nim już tutaj). From Ash opracowany przez Thomasa Misse to materiał budowlany stworzony w 80% z popiołów uwalnianych podczas spalania węgla. ExCinere to płytki ceramiczne stworzone z popiołów i lawy wulkanicznej. Żużel, który jest produktem ubocznym procesu wydobycia (powszechnie używanej w przemyśle) miedzi, posłużył projektantom ze Studio ThusThat do stworzenia geopolimeru o wytrzymałości zbliżonej do cementu i śladzie węglowym mniejszym nawet o 80%. Z tego samego studia pochodzi także projekt wykorzystania zanieczyszczonego tlenkiem żelaza błota, będącego produktem ubocznym wydobycia aluminium. Projektanci opracowali metodę przetwarzania tego materiału w glinkę ceramiczną i użyli jej do produkcji naczyń. Agne Kucerenkaite proponuje wykorzystanie toksycznych metali ciężkich, które zanieczyszczają glebę w rejonach przemysłowych do barwienia szkliw, które stosuje się w ceramice. Tradycyjnie produkowane szkliwa zawdzięczają swe kolory domieszkom metali, które wydobywa się ze złóż naturalnych. Osady metalowe gromadzone podczas oczyszczania gleby i wody mogą jednak z powodzeniem zastąpić te substancje. Co ważne, wszystkie wymienione projekty są metodami nie tylko utylizacji, ale także chemicznej neutralizacji trujących zanieczyszczeń.

wnętrze wyłożone płytkami ExCinere w odcieniach złota i brązu
ExCinere. Płytki ceramiczne z lawy wulkanicznej, proj. Dzek i Formafantasma: Andrea Trimarchi i Simone Farresin
Komplet naczyń Ignorance is Bliss Agne Kucerenkaite
Ignorance is Bliss. Zastawa barwiona metalami, które zanieczyszczają glebę w rejonach przemysłowych, proj. Agne Kucerenkaite

Kryzys wyobraźni

Co do koniecznej zmiany sposobu myślenia, właściwie cały świat designu, a więc także twórcy wystaw i prelegenci Gdynia Design Days 2020, mówi właściwie jednym głosem. Niezbędne jest jak najszybsze odejście od systemu opartego na fałszywym założeniu, że możliwy jest nieograniczony wzrost przy ograniczonych zasobach. Należy dołożyć wszelkich starań by gospodarkę liniową (bazującą na ciągłym wzroście, zwiększających się zużyciu surowców oraz ilości odpadów) w najkrótszym możliwym czasie zastąpić modelem cyrkularnym (czyli gospodarką o obiegu zamkniętym). Powiedzenie, że w przyrodzie nic nie ginie, sprawdza się przy odpowiednim podejściu. Niestety rewolucja przemysłowa i szybki rozwój, opartej na nieograniczonej konsumpcji, zachodniej cywilizacji, sprawiły, że zdążyliśmy niemal wszystko zniszczyć, zanim zorientowaliśmy się, że, jako ludzkość, stoimy u progu katastrofy. Lawrence Buell napisał, że „kryzys ekologiczny to przede wszystkim kryzys wyobraźni”. Julia Fiedorczuk i Filip Springer, w rozmowie przeprowadzonej podczas GDD 2020, mówili o potrzebie zmiany języka, za  pomocą którego budujemy wizję świata. Naszą wyobraźnię kształtują metafory i mity zachodniej kultury, którym warto się przyjrzeć krytycznie. Są one bowiem nośnikami antropocentrycznej perspektywy, stawiającej człowieka w opozycji do nie-ludzkiej natury. Z jednej strony idealizujemy przyrodę, jej sielską lukrowaną wersję traktujemy jak towar zaspakajający nasze potrzeby. Z drugiej strony zaślepia nas cały czas idea postępu, który naturę kolonizuje, „czyni sobie poddaną”, traktuje jak zasób i eksploatuje. Kryzys wyobraźni dotyczy także tworzenia alternatyw dla apokaliptycznych wizji przyszłości. Mamy problem z wyobrażeniem sobie lepszego świata tutaj, na Ziemi. Brakuje scenariuszy ze szczęśliwym zakończeniem a takie są nam teraz najbardziej potrzebne.

Okładka książki Julii Fiedorczuk. Cyborg w ogrodzie. Wprowadzenie do ekokrytyki.

Kryzys ekologiczny jest także, w moim przekonaniu, kryzysem dotychczasowego systemu wartości, który również powinniśmy zdefiniować na nowo. Żyjemy u schyłku ery człowieka. Ludzkość ma szansę przetrwać wyłącznie na innych zasadach. Potrzebna jest więc postantropocentryczna, posthumanistyczna etyka. Kodeks moralny przyszłości, uwzględniający również to co nie-ludzkie, czyli cały świat naturalny oraz nowe technologie — sztuczną inteligencję, uczące się maszyny, autonomiczne roboty, inteligentne systemy i sieci.

Projekt Drogie Dane. Odręczny wykres graficzny

Drogie Dane. zapisana odręcznie kartka pocztowa
Drogie Dane. Kartki pocztowe proj. Giorgia Lupi, Stefanie Posavec

Drogie Dane!

Formuła human centered design, czyli projektowania skoncentrowanego tylko na człowieku, się wyczerpała. Projektanci coraz liczniej dostrzegają w swojej pracy potrzebę stosowania szerszego spojrzenia. More than human design to perspektywa uwzględniająca biologię (np. mikroorganizmy), algorytmy czy sztuczną inteligencję jako partnerów w procesie projektowym. Tworzywem w tym procesie, jego materią, są dane. Z danymi wiąże się wiele paradoksów. Z jednej strony stały się one dla człowieka artykułem pierwszej potrzeby. Jednocześnie jednak narzekamy na ich nadmiar. Pożądamy ich i boimy się o ich bezpieczeństwo. Dane stały się towarem i walutą. Ich wykorzystanie wciąż budzi kontrowersje, również w środowisku projektowym. Świat designu wyraźnie podzielił się, prezentując dwa podejścia do cyfrowych informacji oraz sztucznej inteligencji. Pierwsze upatruje w nich ogromne szanse, potencjał i nowe, ekscytujące możliwości. Drugie podchodzi do ich wykorzystywania podejrzliwie i z rezerwą, wskazuje głównie na zagrożenia i nadużycia w tej dziedzinie. Ten podział nastrojów, wokół AI i danych, mogliśmy zaobserwować także, oglądając wystawy i słuchając wystąpień podczas Gdynia Design Days 2020. Wspólnym mianownikiem stał się jednak temat potrzeby humanizacji danych oraz oparcie nowych technologii na wypracowanych społecznie wartościach. Każdy z nas, codziennie, nie tylko korzysta z danych, ale także je produkuje. Joanna Rutkowska i Magda Kochanowska, kuratorki wystawy „Dane to emocje. Emocje to dane” dostrzegają, że nasze emocje również pozostawiają po sobie cyfrowy ślad w postaci danych. Dane natomiast nie są czymś neutralnym, obojętnym czy bezosobowym, lecz mogą także oddziaływać na nas, wywołując emocje. Wystawa prezentuje projekty, w twórczy sposób tłumaczące analizę danych na język emocji, lub emocje przedstawiając w postaci danych. Przedsięwzięciem takim jest, włączony do kolekcji nowojorskiego MoMA, projekt Dear Data – zbiór ponad stu kartek pocztowych, które ich autorki, Giorgia Lupi i Stefanie Posavec, przesyłały do siebie, przedstawiając na każdej z nich odręczne zestawienia, zebranych podczas jednego tygodnia, danych dotyczących swojego życia. Tak przekazane informacje nie tylko dają wiedzę, ale także niosą duży ładunek emocjonalny. Czy pamiętacie „Dziennik Bridget Jones”? Statystyki zanotowane przez główną bohaterkę na początku każdego wpisu w pamiętniku, dotyczące liczby wypalonych papierosów, ilości wypitego alkoholu i liczby pochłoniętych kalorii, w zabawny sposób prezentowały aktualny stan emocjonalny postaci, skłaniając nas do współczucia lub wprawiając w rozbawienie.

Zbliżenie twarzy z logo Facebook w tęczówce oka

Dane, użyte w odpowiedni sposób i w słusznym celu (np. w kampanii społecznej), to oczywiście jedna strona medalu. Oczywiście, jak wszyscy wiemy, pozyskane informacje mogą służyć także do manipulacji. Wiesław Bartkowski, autor wystawy „Cześć! Znam Cię — Jestem Tobą” przytacza przykłady wykorzystania tego typu osobistych danych użytkowników, w sposób cyniczny, dla osiągnięcia przez firmy finansowego zysku. W 2017 r. z Facebooka wyciekł jeden z raportów skierowanych do reklamodawców, który opisuje, w jaki sposób analiza behawioralna określa moment, w którym przedstawiciele grupy docelowej – uczniowie, są najbardziej podatni na wpływ określonych treści reklamowych. Cytując raport: „[…] monitorując posty, zdjęcia, interakcje i aktywność w Internecie, Facebook może zareagować, gdy młodzi ludzie czują się zestresowani, pokonani, przytłoczeni, niespokojni, nerwowi, głupi, bezużyteczni, lub przegrani”. Reakcja Facebooka to wyświetlenie im w owym momencie słabości odpowiednio „wzmacniających” reklam skutecznie skłaniających do zakupów. Równie duże oburzenie wywołała historia aktualizacji oprogramowania odkurzaczy Roomba firmy iRobot, dzięki której odkurzacz stał się „bardziej inteligentny” i pomocny, zyskiwał nowe funkcje, zbierając za pomocą kamery dane o swoim otoczeniu i zachowaniach domowników. Zgadzając się na aktualizację, użytkownicy, często nieświadomie, zgodzili się jednak na przekazywanie wszystkich tych informacji firmom trzecim. Firma Facebook po głośnym skandalu Cambridge Analityca także przyznała się do sprzedaży i udostępniania danych swoich klientów firmom zewnętrznym. System sankcjonujący stosowanie tego typu praktyk Shoshana Zuboff nazywa kapitalizmem inwigilacji. Taki, obowiązujący obecnie model rynkowy nie tylko przewiduje nasze ruchy, ale dąży do wpływania na nasze zachowania, do ich moderowania i kontroli. Czy zatem „ludzie są problemem a technologia sposobem na jego rozwiązanie” czy sztuczna inteligencja wytyka nam nasze błędy i słabości i dlatego jej nie ufamy? Zgodność panuje co do jednego: muszą zostać zdefiniowane wartości, stanowiące podstawę projektowania opartego na danych. Propozycje postulatów takiego manifestu data-driven design oraz ankietę do głosowania, znajdziecie tutaj.

Dłonie trzymające kubki ceramiczne podczas rozmowy 2 osób przy stoliku. Słuchające kubki. Proj. Audrey Desjardins, Timea Tihanyi.
Słuchające kubki. Kubki ceramiczne wykonane technologią druku 3D. Ich powierzchnia jest materializacją danych – zapisu dźwięków z otoczenia. Proj. Audrey Desjardins, Timea Tihanyi

Czy warto się starać?

Rola projektantów, poszukujących nowych rozwiązań, jest obecnie nie do przecenienia. A czy my wszyscy, jako konsumenci, mamy realny wpływ na to, co stanie się z naszym środowiskiem? Czy jesteśmy w stanie zmienić kierunek rozwoju światowej gospodarki? Czy nasze jednostkowe wybory mają jeszcze szansę ocalić planetę? Czy nie jest na to po prostu zbyt późno, a przerzucanie odpowiedzialności na konsumentów jest cynicznym zagraniem wielkich koncernów, ich demagogią i hipokryzją, gdy i tak wszystko zależy od kluczowych graczy na rynku finansowym? Zdania prelegentów GDD 2020 były w tej kwestii podzielone. Nikt jednak nie miał wątpliwości, że postawa odpowiedzialności jest wyborem etycznym. Niezależnie od tego czy wierzymy, że nasze codzienne proekologiczne praktyki, wybory polityczne oraz tzw. głosowanie portfelem, to działania skuteczne, chcemy się ich trzymać, choćby dlatego, że uważamy je za słuszne moralnie i zgodne z naszym sumieniem. Poza tym, czy nadzieja nie umiera ostatnia? Jeżeli byłby choć cień szansy na zmianę i ocalenie świata dla kolejnych, mądrzejszych, pokoleń, czy nie warto spróbować?

Możliwość komentowania została wyłączona.