Refleksje o designie. Po Łódź Design Festival 2018

Co o nas mówi najnowsza technologia? Czy stworzyliśmy nową kategorię bytów? Którym finalistom przyznałabym make me!? Jaki niecodzienny przedmiot zdobył moje serce i którą wystawę pokochał Instagram?

Łódź Design Festival, najważniejsze tego typu wydarzenie w Polsce, nie kazał w tym roku czekać na siebie aż do października. Odbył się w dniach 19-27 maja 2018. Hasłem przewodnim tegorocznej 12. edycji były REFLEKSJE. Organizatorzy postanowili sprowokować nas do krytycznego namysłu nad współczesnym designem, w kontekście relacji człowieka z otaczającym go światem.

Klopsiki jutra – wystawa Nothing but flowers
Stek z włóczki – wystawa Nothing but flowers

Wystawa główna Nothing but flowers/Nic oprócz kwiatów, przygotowana przez Łódź Design Festival i kuratorkę Agatę Połeć, poruszała temat stosunku współczesnego człowieka do technologii. Technologii rozumianej jako nowoczesne wynalazki, robotyzację, automatyzację, cyfryzację – ale także osiągnięcia naukowe, eksperymenty biologiczne, sztuczną inteligencję i szeroko pojęty Internet. Cyfryzacja usprawnia wiele dziedzin naszego życia, ale także wzbudza obawę przed wykluczeniem, odstawieniem na boczny tor, wypadnięciem z obiegu, utraceniem sprawczości i unikalności.

Macki tego urządzenia to głośniki odtwarzające słowo „Bóg” w wielu różnych językach, za każdym razem kiedy użyją go użytkownicy platformy Twitter – Noriuki Suzuki, “Oh my ( )” – wystawa Nothing but flowers.

Granice między człowiekiem a technologią coraz bardziej się zacierają. Jak każda podróż w nieznane, proces ten choć ekscytujący jest również źródłem niepokoju. Fascynacja miesza się z lękiem i poczuciem zagrożenia. Obawiamy się utracenia własnej, uprzywilejowanej pozycji, o to, że możemy zostać przez nowe technologie zastąpieni a nawet, że ich rozwój obróci się przeciwko nam.

Nastrój wystawy oddawał z pewnością ową mieszaninę niepokoju i zaciekawienia. Zebrane prace, z pogranicza designu i sztuki współczesnej, z naciskiem na to drugie, każda na swój sposób i własnym językiem, rozkładała nasz związek z nowymi technologiami na czynniki pierwsze. Ich autorzy stawiali pytanie o to jak technologia, wpływając na naszą codzienność, wpływa na naszą tożsamość.

wystawa Nothing but flowers

Na postęp technologiczny patrzymy zwykle wyłącznie z punktu widzenia pragmatycznego. Nie zastanawiamy się nad jego filozoficzną czy duchową stroną. Wystawa „Nothing but Flowers” nas do tego skłaniała, rozważając na przykład niemożność przezwyciężenia egzystencjalnej samotności jednostki pomimo „podłączenia” jej do mega-quasi-wspólnot, którymi są media społecznościowe. Czy w takim razie nowe technologie wpłyną na to kim będziemy? Na pewno. Wkrótce będziemy musieli przeformułować obowiązujące definicje człowieczeństwa.  Zastanowić się na przykład, jak sugeruje jedna z przedstawionych na wystawie prac, czy Siri, Alexa i ich coraz doskonalsze wersje stanowią nową kategorię ontologiczną – czy są nowym rodzajem bytów? Skłania do refleksji, prawda?

Wykrywacz rozpaczy. W momencie pojawienia się na Twitterze wpisu na temat samobójstwa, wskazówka oskrobuje z bloku trochę węgla – Fujita Keisuke, „Voltaic Realism”- wystawa Nothing but flowers.

Z roku na rok młodzi projektanci coraz mocniej zaznaczają swoją obecność nie tylko na festiwalach ale w świecie projektowania w ogóle. Podczas tegorocznego ŁDF Mocno wyróżniły się właśnie te wystawy, które prezentowały prace młodego pokolenia projektantów, studentów i absolwentów kierunków artystycznych i projektowych. To w ich pracach widzimy przemiany jakim w ciągu ostatnich kilkunastu lat uległo podejście do dizajnu i sposób projektowania. Ich projekty są odbiciem problemów z jakimi boryka się współczesny świat. Jak mówią organizatorzy przeglądu „Graduation Projects” to na niełatwą często rzeczywistość reagują młodzi projektanci, wykorzystując narzędzia swojego zawodu i własną wrażliwość do szukania odpowiedzi na wyzwania świata, w którym żyją.

Wrażliwość jest elementem kluczowym. Wrażliwość jako empatia, otwarcie na perspektywę różnych, często nieuprzywilejowanych grup społecznych czy jednostek. Wrażliwość autorów jest motorem do działania, jednak same projekty muszą bronić się mocnym osadzeniem w realiach. Poprzedzać je musi rzetelna praca badawcza, dogłębne poznanie problemu, który projektant pragnie rozwiązać. Z tym ostatnim jest w mojej opinii z roku na rok coraz lepiej. Pokazała to m. in.  pokonkursowa wystawa „make me!”

make me! – jeden z filarów Łódź Design Festival – międzynarodowy konkurs dla młodych projektantów, na koncepcje produktów, technologii czy usług gotowych do wdrożenia lub produkcji. Obecnie jeden z najważniejszych międzynarodowych konkursów dla projektantów młodego pokolenia. Celem konkursu jest wsparcie rozpoczynających swoją drogę zawodową projektantów w starcie. Do tegorocznej edycji zgłosiło się 217 projektantów i grup projektowych z 23 krajów. Jury wybrało 29 projektów, które zostały zaprezentowane na wystawie.

Jak piszą organizatorzy konkursu „make me!” dedykowany jest on wszystkim, których do procesu projektowego zapala impuls wywołany dostrzeżeniem potrzeby lub problemu. Wyróżnione w tym roku projekty odzwierciedlają przekrój tematów, takich jak ochrona środowiska czy potrzeby osób niepełnosprawnych, które pobudzają myślenie projektowe młodych ludzi, traktujących swoje zadanie poważnie i odważnie się z nim mierząc.

Nagrodę główną otrzymała Małgorzata Załuska za projekt „Simpla” – indywidualizowaną, zewnętrzną protezę piersi generowaną z wykorzystaniem technologii skanowania oraz drukowania przestrzennego. Simpla to narzędzie dla kobiet po mastektomii jednostronnej, które umożliwia tworzenie zewnętrznych protez piersi. Użytkowniczka wykonuje serię zdjęć swojego popiersia; na ich podstawie aplikacja generuje skan 3d. Bazowy model protezy stanowi lustrzane odbicie zdrowej piersi. Po zatwierdzeniu parametrów (rodzaj, struktura, kolor) projekt wysyłany jest do druku. Użytkowniczka otrzymuje przesyłkę z gotowym produktem. Dzięki zastosowanej strukturze, proteza swoim zachowaniem fizycznym, naśladuje ludzkie ciało.

Nagrody specjalne otrzymały projekty Ryana Yasina z Wielkiej Brytanii – „Petit Pli : Clothes That Grow (Ubranka, Które Rosną)” oraz Róży Rutkowskiej – „SCOBY: opakowania, które żyją”.

Misją Petit Pli jest redukcja marnotrawstwa i generowania śmieci w świecie mody. Ubrania Petit Pli rosną o 7 rozmiarów zachowując swoją sylwetkę. Oznacza to m. in. mniejsze marnotrawstwo materiału przy produkcji, a także mniejszą ilość pracy i transportu (emisja CO2). Pomysł na pewno warty dostrzeżenia i rozwinięcia. Genialny ale prosty jedynie pozornie. Kluczem było opracowanie specjalnego sposobu plisowania – takiego, by po rozciągnięciu ubranko trzymało fason. Do dopracowania byłby sam materiał. Ten prototypowy przekonuje raczej do wykorzystania głównie na okrycia wierzchnie.

SCOBY to organiczny materiał opakowaniowy, który karmiony jest wyciągiem z odpadów rolniczych.  Spełnia funkcję membrany, która przedłuża trwałość produktu i może być zjedzona wraz z zawartością lub służyć za kompost. SCOBY jest hodowane przez rolnika nie tylko w celu produkcji opakowań, ale także ze względu na cenny produkt uboczny, który nie tylko nie zaśmieca środowiska, ale wręcz je wzbogaca. Kolejny projekt, który udowadnia, że… można. Da się produkować i sprzedawać żywność unikając szkodliwej chemii.

Jak co roku mam również swój prywatny ranking  prac konkursowych. Swoje typy i własnych ulubieńców. Jako, że konkurs w swoich założeniach wskazywać ma najlepsze projekty gotowe do wdrożenia, ja również przy wyborze trzymałam się tego klucza.  Make me! czyli Zrób/wyprodukuj mnie!  Oto kilka projektów, na które warto zwrócić uwagę:

Komorebi projektu Leslie Nooteboom pozwala na tworzenie naturalnych doznań świetlnych w pomieszczeniach. Lampa emituje oświetlenie, które można spotkać w przyrodzie. Losowość jest ważnym aspektem tej technologii, przybliżając ją do prawdziwej natury, a nie do powtarzalnego sztucznego oświetlenia. Ten projekt jest nieco efemeryczny, może mniej praktyczny ale mnie ujął na tyle, że chętnie weszłabym w posiadanie tej małej, sprytnej „lampki”. Myślę, że pomysł miałby szansę na udany crowdfunding.

Lustro MINIMUM stworzone z pojedynczego elementu to najprostsza, czysta forma pozwalająca na masową, przemysłową produkcję. Głównym założeniem projektu było sprowadzenie procesu tworzenia do minimum. Proces ten rozpoczyna się od laserowego wycięcia obiektu w stali nierdzewnej. Płaską powierzchnię poddaje się polerowaniu do uzyskania tafli lustrzanego odbicia. Po wygięciu profilu podstawę maluje się proszkowo. Innowacyjność projektu polega na użyciu nietłukącego się materiału. Zdaniem twórczyń, nazwa MINIMUM definiuje wszystkie zalety produktu. Są nimi minimalistyczna, graficzna, przyjazna forma, prostota produkcji oraz praktyczność i trwałość. W skład kolekcji wchodzą dwa rozmiary (20 cm i 15 cm średnicy) oraz różne kolory. Autorkami projektu są siostry Agnieszka i Dominika Pułapa.  Ten, modelowy projekt dla przemysłu spełnia większość kryteriów o których pisałam tutaj, formułując swój dekalog designu.

 

Wstawacz Jana Godlewskiego to projekt krzesła, które pomaga wstawać. Krzesło zostało wyposażone w prosty mechanizm, który podczas wstawania unosi siedzisko. Nie jest wymagane użycie dodatkowej siły bo użytkownik wykorzystuje tylko swoją masę – grawitację. Krzesło zostało zaprojektowane zgodnie z zasadami projektowania uniwersalnego, każdy może z niego korzystać. Funkcja wspomagania wstawania jest niewidoczna jeśli nie jest używana dzięki czemu produkt nie stygmatyzuje.

Według szacunków zamieszczonych w Międzynarodowej Umowie Kawowej (ICA) rocznie na świecie zużywa się 600 miliardów kubków papierowych i plastikowych, z których prawie wszystkie nie nadają się do recyklingu, nie ulegają biodegradacji ani nie są kompostowalne i rzadko są wykonane z naturalnych lub zrównoważonych materiałów. Alternatywą jest zaprojektowany przez Hannah Burrell CaneCup – biodegradowalny jednorazowy kubek wykonany z rolniczego produktu ubocznego powstającego przy obróbce trzciny cukrowej, nadający się do kompostowania i recyklingu. Wyposażony jest w otwierane wieczko, zapewniające łatwość i wygodę użytkowania.

Demony słowiańskie Barbary Szczepanek to projekt książki z opisami i ilustracjami postaci ze słowiańskich legend, widzialnych tylko w świetle UV. Po zapoznaniu się z tekstem, czytelnik wyobraża sobie postać demona, a następnie za pomocą latarki UV konfrontuje swoją wizję z wizją autorki książki. Celem projektu jest przypomnienie o kulturze słowiańskiej i poprzez oryginalną formę skłonienie do jej poznawania. Idealna książka do czytania pod kołdrą!

Ciekawa, choć nieco mniej „poważna” okazała się wystawa Superbohater, która witała odwiedzających w pasażu Centrum Festiwalowego. Zadaniem studentów II roku specjalności domestic design w School of Form było zaprojektowanie i wykonanie zestawu naczyń ceramicznych. Punktem startu w procesie projektowym był wybór superbohatera, postaci fikcyjnej, lub jak najbardziej realnej – zbadanie jej cech fizycznych, atrybutów, cech charakteru, a następnie przeniesienie efektów researchu na pracę projektową. W rezultacie, na wystawie zobaczyliśmy 17 zestawów ceramicznych inspirowanych postaciami z tak „różnych bajek” jak Totoro, księżniczka Mononoke, Hulk czy babcia jednej z projektantek. Projekt wywołał we mnie dwie refleksje. Po pierwsze, pozytywnie zaskoczył mnie wysoki poziom prac, które były efektem trwającego tylko pół roku oswajania się z tak wymagającym materiałem, jakim jest ceramika. Po drugie, dobór superbohaterów boleśnie uświadomił mi, że dzieciństwo  tych młodych dorosłych miało miejsce już w nieco innych czasach niż moje.

Ceramiczne naczynia tworzące ekosystem dla domowej uprawy roślin – wystawa Superbohater.

Poszukując odpowiedzi na pytanie o związki łączące nas z przedmiotami, Festiwal zachęcał także do zastanowienia się nad znaczeniem nowoczesnego rzemiosła i wartością jaką przypisujemy obecnie pracy ludzkich rąk.

Kilimy łódzkiego studia tartaruga – produkt wyróżniony w konkursach must have! i PolisUp

Wystawa Kółko Kropka Kreska Magdaleny Gazur  pozwalała zobaczyć od kuchni jak obecnie powstają wzory na wyrobach z trzech dolnośląskich fabryk, wciąż tworzących w duchu tradycyjnych metod zdobniczych: Fabryki Naczyń Kamionkowych „Manufaktura” z Bolesławca, Huty Julia z Piechowic i Fabryki Porcelany Kristoff z Wałbrzycha. Ten tercet znamy już m. in. z doskonałego, wspólnego projektu Polski Stół. Każdy z tych wyrobów tworzony jest ludzką ręką, która bywa niedoskonała, co zdaniem autorki daje jej przewagę nad maszyną. Tak stworzone przedmioty umożliwiają nam kontakt z autentyczną historią jako opowieścią o człowieku. Analogowy charakter wystawy nie przeszkodził jej być tą, jak sądzę, najczęściej fotografowaną. Tak jak w roku ubiegłym, Magda Gazur (projektantka, m.in. wzorów kamionkowych serii Manufaktury w Bolesławcu) stworzyła chyba najbardziej Instagram-friendly ekspozycję festiwalu.